S. M. Lucyna od św. Józefa OSD – Karmelitanka bosa – Matka Chrzestna Eugeniusza Gołybarda.
Da Zakonu wstapiła po maturze, śluby zakonne przyjęła 5 maja 1979 roku.
Przebywa w Kijowie od września 1991 roku, kiedy była skierowana na Ukrainę dla wykonania misji służebniczej.
Słynie z głębokiej wiary, samozaparcia w pracy i modlitwie.
Siostry Karmelitanki bose w Kijowie są rówieśniczkami nastolatkowego wieku niezależności Ukrainy. Razem z Ukrainą przeżywały i odczuwały na sobie wszystkie trudności tego bardzo sprzecznego okresu. Na początku s.s. Karmelitanki przycupnęły w malutkiej przybudowie przy kościółku p.w. Podwyższenia Św. Krzyża na zachodnim krańcu Kijowa.
Kościołek ten, bardziej podobny do kaplicy, przebudowano ze zwykłego budyneczku jednorodzinnego i był on na początku lat 1990–ch jedyną funkcjonującą świątynią katolicką w stolicy Ukrainy.
Wtedy była taka sytuacja, że kościół p.w. św. Aleksandra w centrum Kijowa pełnił funkcje Muzeum ateizmu, a kościół p.w. św. Mikołaja nazywano oficjalnie Budynkiem Muzyki Organowej i wykorzystywano wyłącznie dla przeprowadzenia koncertów.
Między innymi, właśnie i teraz, mimo licznych oficjalnych obiecanek władz na pismie, o tym że kościół św. Mikołaja będzie oddany wiernym, jak na razie, ten piękny gotycki kościół, wybudowany na początku XX st. przez słynnego architekta polskiego Władysława Horodeckiego na środki finansowe Polaków Kijowa, w dalszym ciągu pełni funkcje Budynku Muzyki Organowej.
Pod czas przebywania Ojca Świętego Jana Pawła II na Ukrainie, żegnając Kijów, już w drodze na lotnisko, Ojciec Święty nieco zmienił marszrut i zahaczył o nasz kościół św. Mikołaja, gdzie modlił się w obecności kapłanów i sióstr zakonnych.
Tak że stopniowo, a zwłaszcza po piełgrzymce Ojca Świętego, udało się wywalczyć również prawo parafii na przeprowadzenie cotygodniowo jedenastu Mszy Świętych. Ołtarz tylko od roku 2006 stale stoi na swoim miejscu, bo przed tym po każdej Mszy musiał być usunięty, a więc był wykonany na kolach i rozbierany na części. Również i s.s. Karmelitanki doświadczyły wiele w ciagu tych siedemnastu lat.
Po przeżyciach w kościołku przy ulicy Szepetowskiej, udało się im przenieść do wydzierżawionej... kotłowni(!), założyć kratki na okna i jakoś pomału ustawiać życie kontemplacyjne.
Nieco później siostry zostały ulokowane w całkiem przystojnym aczkolwiek nie odrazu utulnym klasztorze prawie w tej samej dzielnicy.
W dalszym ciągu przeżywają trudności merytoryczne, ciągle im coś się psuje i potrzebuje remontu, ale to już nie do porównania z tym, co było.
Nie mniej, mimo licznych trudności, starannie pracują w Bożej winnicy, gdzie robotników wciąż za mało. Wypiekają hostię i opłatki świąteczne, piorą i prasują, pracują w swoim ogródku, przyjmują gości z Kraju i ze świata, opiekują się chorymi, wspierają biednych, a przede wszystkim – modlą się o Ukrainę i o zwiększenie dobra na świecie.
|