Wydarzenie
Rajd Katyński niesie światło wiedzy i miłości
Niesie tam, gdzie jeszcze dotąd istnieją zmroki ciemności i kłamstwa
„Kocham Polskę i ty ją kochaj!” - pod tym pięknym i wzniosłym hasłem, które widzimy na tradycyjnym znaku pod ukoronowanym Orłem Białym, już po raz dziesiąty (a więc jubileuszowy!) odbył się słynny Międzynarodowy motocyklowy Rajd Ratyński.
Tym razem uczestnicy tego co prawda corocznego, ale zawsze nadzwyczajnego przedsięwzięcia wystartowali w ponad 6000-kilometrową drogę sprzed Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie 28 sierpnia 2010 roku.
Trasa Rajdu przebiegała szlakiem polskiego oręża poprzez terytorium Rzeczpospolitej, szlakiem zwycięstw i klęsk, przez miejsca zbrodni komunistycznych, niemieckich i bandytów UPA.
Na mapie X Rajdu widzimy 11 miejsc szczególnie okrutnego ludobójstwa, dokonywanych: dwa - pod flagą hitlerowską (Ponary pod Wilnem i lwowskie Wzgórza Wułockie), osiem - pod komunistyczną czerwoną gwiazdą (Kuropaty pod Mińskiem, Katyń pod Smoleńskiem, Ostaszków i Miednoje w górnym biegu rzeki Wołga na północ od Moskwy, Kozielsk w obwodzie Orłowskim, Piatichatki i Starobielsk w obwodzie Charkowskim, Bykownia w Kijowie).
Jedno miejsce na trasie Rajdu nie oznaczone jest żadną flagą - Huta Pieniacka, gdzie pewnego dnia w lutym 1944 roku bandyci „walczący o samostijną Ukrainę” w biestialski sposób zamordowali ponad tysiąc mieszkańców tej polskiej wsi, przeważnie kobiety, dzieci, starców... Taki los spotkał ponad dwa tysiące polskich wiosek Wołynia i Podola.
Do Bykowni Rajd przybył wieczorem 9 września i rajdowcy natychmiast zagospodarowali teren przylegający do mogił polskich żołnierzy, stając obozem w lesie.
Przygotowując się do Mszy Świętej, ustawili swoje motory w uroczystym szyku na placyku przed krzyżem obok wielkiego grobu zbiorowego.
W tym samym czasie na wielu samochodach i kilku autokarach, zorganizowanych przez Dział Konsularny Ambasady Polskiej, do Bykowni przyjechali kijowscy Polacy oraz wysocy przedstawiciele Polskiej placówki dyplomatycznej w Kijowie.
Wśród rajdowców widzę znajomych z ubiegłorocznego Rajdu, a przede wszystkim - głównego organizatora całego przedsięwzięcia - pana Komandora Wiktora Węgrzyna, który po radosnym przywitaniu udziela krótkiego wywiadu dla naszego pisma:
„Ten X Rajd jest dłuższy o tydzień jako że więcej czasu przydzieliliśmy na spotkania z ludźmi na trasie. Tych spotkań było rzeczywiście więcej, w tym również w Smoleńsku, na miejscu tragicznej katastrofy lotniczej...
Białoruś „przelecieliśmy” w ciągu 48 godzin ponieważ mieliśmy tylko wizę tranzytową. Ale i tam zdążyliśmy odbyć kilka spotkań, zwłaszcza z dziećmi sierocińca w Bogdanowie.
Byliśmy również w miejscowości Kuropaty (miejscu masowej zbrodni stalinowskiej) i w Chatyniu (miejscu zbrodni hitlerowskiej). Pełniący obowiązki Ambasadora Rzeczpospolitej Polskiej w Mińsku razem z nami zaprosił do tych miejsc zagłady również Ambasadorów krajów Unii Europejskiej. Byli tam też Ambasadorowie Gruzji i USA.
Po spokojnym przekroczeniu granicy białorusko-rosyjskiej od razu pojechaliśmy do Smoleńska. Tam odbyła się Msza Święta. A ponieważ na noc nie dało się nam ustawić namioty ze względu na nieskończona mokradła, kierownictwo miasta udostępniło nam domki kempingowe.
Szczególnie uroczyście odprawiono Mszę w Katyniu.
W Rosji przyjmowano nas niezwykle serdecznie. Przez Moskwę bardzo uroczyście przez cały czas eskortowała nas rosyjska policja. Mieliśmy niezaplanowane, spontaniczne, radosne spotkanie z młodzieżą w Biełgorodzie na ich prośbę.
Co prawda, podczas przekroczenia granicy na Ukrainę po stronie rosyjskiej popsuł się komputer i odmówiła drukarka z przyczyn braku tuneru. Oni byli zupełnie bezradni.
Ale skończyło się dobrze, bo miałem wcześniej przygotowane listy uczestników Rajdu ze wszystkimi danymi, których potrzebuje straż graniczna. Podałem im te listy, kolega przetłumaczył nasze nazwiska na język rosyjski, napisaliśmy cyrylicą i ostatecznie przekroczyliśmy granicę. Dzięki Bogu, po trzech godzinach problem został rozwiązany, bo inaczej zanosiło się na niewesołebiwakowanie po stronie rosyjskiej na może nawet na dzień lub dwa.
Po stronie ukraińskiej żadnych problemów nie było. Powitano nas bardzo serdecznie, postawiono pieczątki i pojechaliśmy dalej.
W Charkowie mieliśmy konferencję prasową - dużo pytań. Było bardzo miłe spotkanie z mieszkańcami na placu Swobody. Była telewizja, radio, wywiady, rozmowy, wielkie zainteresowanie ze strony publiczności i mediów.
Wielka uroczystość odbyła się na cmentarzu Piatichatki w obecności wice-gubernatora i kilku miejskich urzędników. Podczas Mszy Świętej część ludności i księży było pod krzyżem prawosławnym. Tak, że cieszymy się bardzo.
Niezwykle serdeczne spotkania mieliśmy wszędzie, gdzie mieszkają Polacy, a zwłaszcza na Wileńszczyźnie.
Oczywiście, że po tych tysiącach kilometrów czujemy się trochę zmęczeni, ale szczęśliwi. Bo każdego dnia otrzymujemy tyle radości, tyle wzruszeń, tyle serdecznego odniesienia, że tego nie da się wyrazić. To warto wprost przeżyć!”
Dopóki nie całkiem ściemniało robię kilka zdjęć, w tym moich miłych znajomych - rodzeństwa Katarzynę i Joannę Wróblewskich. A jednocześnie nagrywam refleksje sióstr Kasi i Asi, po raz trzeci uczestniczących w Rajdzie.
Katarzyna Wróblewska: „Pogoda na trasie zmieniała się tak, że w ciągu niespełna trzech tygodni mieliśmy wszystkie cztery pory roku: od upałów do mrozów.
Najpierw przeżywaliśmy gorącą pogodę. Potem, kiedy nocowaliśmy pod Kłuszynem, akurat koło tego pola bitwy w XVII wieku, to wieczorem już było +5 stopni, a nad ranem uchwycił mróz -20C. W nocy było potwornie zimno, tak że rano nas zastał lód i szron.
Potem były jeszcze piękne wiosenne akcenty na przemian z jesienią i latem. Tak, że ten Rajd przedstawił nam cały rok w skrócie. Zresztą, każdy Rajd jest inny, nie tylko ze względu na pogodę, a przede wszystkim dlatego, że za każdym razem są inni ludzie, inne doświadczenia i przeżycia. Zwłaszcza są inne spotkania z ludźmi na trasie, czasami naprawdę wzruszające chwile.
Ten Rajd jest o tyle inny, ze oprócz Katynia zawitał do Smoleńska. Ta katastrofa samolotu i utrata tak wielu osobistości patriotycznych narodu polskiego jest dla nas bardzo bolesnym doświadczeniem. Dla nas osobiście i dla Kraju to ma dodatkowy wymiar. Mieliśmy wrażenie, że w Rosji ludzie nam współczują i solidaryzują się z nami.
Generalnie, na całej trasie Rajdu ludzie byli nam niesłychanie przychylni. Naprawdę można było liczyć na ich pomoc, chcieli z nami być i rozmawiać.
Z tegorocznego Rajdu, porównując go z poprzednimi dwoma, wnioskuję pewny pozytywny trend w rozwoju wydarzeń. Na przykład, mieliśmy ogromną przychylność i wprost opiekuńczą troskliwość milicji w Moskwie. Dzisiaj na trasie odczuliśmy niesłychaną przychylność ze strony milicji ukraińskiej, pierwszy raz.
Bo dotąd nigdy nie mieliśmy żadnych problemów z prostymi ludźmi, ale bywało wcześniej, że władza czasami traktowała nas jako zło konieczne i jakoś podchodzono do nas z rezerwą. Natomiast dzisiaj już tak nie było. Byliśmy w wyraźny sposób odbierani z całym szacunkiem i sympatią.”
Na przygotowaniach do uroczystości wieczór szybko przechodzi w noc.
Na rozkaz komandora Rajdu Wiktora Węgrzyna na placyk przed ołtarzem, w żołnierskiej asyście rajdowców, uroczyście wyniesiono biało-czerwony Sztandar Rajdu, a po obu stronach ołtarza staje warta honorowa.
Zebrani spontanicznie zaczynają śpiew, zapalono świece i znicze przy ołtarzu, i wtedy proboszcz parafii Chrystusa Króla Wszechświata o. Wiesław Pęski w asyście sześciu kapłanów rozpoczyna Mszę tradycyjnym wezwaniem: „W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego!”...
Pod czas homilii o. Wiesław akcentował uwagę na myśleniu człowieka, zwłaszcza na obowiązku poznania własnej głębi, którą powinien doceniać.
„Jako chrześcijanie musimy wiedzieć, że tylko myślenie potrafi obronić przed okrucieństwami. Ale czy dzisiejszy świat uczy człowieka myśleniu?
Powiem więcej: czy dzisiejsze szkoły rzeczywiście koncentrują się na tym, żeby nauczyć człowieka myśleć? Myśleć czy zapamiętywać? - jest ogromna różnica.
Powinniśmy przenikać głębiej, rozumieć co naprawdę kryje się w człowieku. Dla dobra sprawy rzeczywiście trzeba czasami otworzyć komuś oczy, pomóc żeby on zrozumiał w czym jest jego błąd. Właśnie myślenie pozwala widzieć w drugim człowieku kogoś o kogo trzeba się zmagać.
Zauważmy: Chrystus zmaga się o drugiego człowieka, nawet o tego, który Go uderzył. Pyta: Czemuś mnie uderzył, co złego uczyniłem? Pyta po to, żeby ten człowiek pomyślał. Jezus jest zdeterminowany, żeby uczynić wszystko dla zbawienia i dlatego świadomie idzie umierać na Krzyżu.
Ci, którzy przyjeżdżają do tego miejsca, do tego bykowniańskiego lasu powstałego na ciałach dziesiątków tysięcy zamordowanych ludzi, podejmują niełatwe wyzwanie do służby w intencji sprawiedliwości. Właśnie tu możemy odkryć głębię naszego człowieczeństwa i być błogosławieństwem dla naszej Ojczyzny.
Dlatego módlmy się i prośmy naszego Boga o łaskę umiejętnego myślenia, o światło w naszych sercach, byśmy przy okazji Rajdu mogli się zastanowić głębiej nad tragediami, które ludzie ludziom potrafią robić.
Co zrobić żeby nie popełnić podobnych błędów? Jak pomóc tym, którym trzeba pomóc żeby mogli się oczyścić, żeby mogli się rzeczywiście odrodzić?
O to prosimy Wszechmogącego w naszej modlitwie. Prosimy o dusze tragicznie zaginionych, aby Bóg wylał na nich swoje miłosierdzie”...
Kapelan Rajdu o. Marek Kiedrowicz, zwracając się do zebranych, powiedział:
„Nasz Rajd wyruszył w tę drogę, aby rozproszyć zmroki ciemności; ciemności niewiedzy, która ciągle jeszcze domaga się światła prawdy. Bez tego światła prawdy nie da się trafić tam, gdzie człowiek zmierza.
W tym roku pochyliliśmy nasze czoła również na smoleńskiej ziemi. Nie tylko po to by uczcić pamięć tragicznie zaginionych w tej bezprecedensowej katastrofie lotniczej, ale również po to aby rozpraszać mgłę kłamstwa, która dotąd unosi się nad Smoleńskiem, Katyniem, Charkowem i Miednoje, i tu nad Bykownią i nad Kuropatami, oraz nad niedawno otwartym wielkim podmoskiewskim cmentarzyskiem Kutowo, które w tym roku po raz pierwszy odwiedził nasz Rajd.
Jesteśmy tu po to aby prosić dobrego Boga, aby dał nam dość siły byśmy wytrwali w dążeniu do prawdy. Bo tylko prawda może nas wyzwolić.”
W Komunii Świętej, która odbywała się już przy płomieniach dziesiątków pochodni, uczestniczyło prawie pięćset osób...
Śpiewając tradycyjną „Boże, coś Polskę...”, wiele obecnych na tej uroczystości nie mogli powstrzymać łez.
Eugeniusz GOŁYBARD
Zdjęcia - autora.
P. S. Warto zaznaczyć, że tegoroczna dziesiąta rajdowa uroczystość przy grobach w Bykowni odbyła się w duchu naprawdę rodzinnego pojednania. Obecni na niej szczególnie przejęli się intencją, która w czasie i przestrzeni poszerzyła się daleko za granicy tego lasu.
Z pewnością można twierdzić, że to jest wynikiem sprawnej organizacji całego przedsięwzięcia. Do harmonogramu i jego realizacjijak zawsze świetnie i opiekuńczo dołożyła się pani Konsul Dorota Dmuchowska, a z aktywistów Polonii kijowskiej najbardziejzauważalną była dyrektor Domu Polskiego pani Maria Siwko.
Serdecznie Wam dziękujemy.
|
Rajdowcy przybywają do lasu w Bykowni |
|
|
Przygotowania pod Krzyżem |
|
|
Katarzyna i Joanna Wróblewscy |
|
|
Kapłan Rajdu o. Marek Kiedrowicz rozjaśnia ciemności |
|
|
o. Wiesław Pęski otrzymuje Odznakę Honorową Rajdu z rąk Komandora Rajdu Wiktora Węgrzyna |
|
|
„Ojczyzna o Was pamięta”. Wieniec-symbol rajdowców złożony pod Krzyżem |
|
|